MDWA - gdy sztuka spotyka smak. Wyjątkowa rozmowa z szefem kuchni Dominikiem Karpikiem

Materiał partnera serwisu: Restauracja MDWA Gdańsk


W sercu Gdańska, na parterze hotelu Hilton Gdańsk, otworzyła się jedna z najbardziej niespodziewanych restauracji w regionie - MDWA. Kameralna przestrzeń ośmiu stolików, otoczona oryginalnymi dziełami Wojciecha Fangora, tworzy miejsce, które wymyka się definicjom. To nie jest zwykła restauracja. To koncept. Doświadczenie. Spotkanie z kuchnią i sztuką.

MDWA od pierwszych dni przyciąga uwagę nie tylko formą, ale też ambicją. Mówi się o niej jako o projekcie aspirującym do gwiazdki Michelin. Zastanawialiśmy się, co stoi za tą wizją i jak wygląda tworzenie tak unikatowego miejsca. O tym wszystkim rozmawiamy z Dominikiem Karpikiem, szefem kuchni, który stoi na czele tego artystyczno-kulinarnego przedsięwzięcia.

„Chciałem, żeby kolacja była przeżyciem, nie tylko posiłkiem” - rozmowa z Dominikiem Karpikiem.

MDWA to miejsce, które wymyka się klasyfikacji. Co było Twoim punktem wyjścia do stworzenia koncepcji?

Dominik Karpik:

„Wyobraźnia. Chciałem, aby każdy gość, niezależnie od tego, czy jest u nas pierwszy raz, czy wraca kolejny, miał poczucie uczestnictwa w wydarzeniu. Nie w kolacji. W doświadczaniu. Sztuka Fangora nie jest dla nas dekoracją. Ona tworzy przestrzeń emocjonalną, w której jedzenie staje się częścią większej narracji. Dania, naczynia, oświetlenie, tempo serwisu- wszystko komponujemy tak, aby opowieść była spójna i angażująca wszystkie zmysły.”

Wnętrze MDWA jest pełne dzieł Fangora. Jak wpływają one na Twój proces twórczy?

„Fangor posługuje się kolorem i przestrzenią w sposób, który wywołuje ruch, nawet na statycznym obrazie. To fascynujące. Często wychodzę z kuchni, patrzę na obrazy za oknem i myślę: jaki smak mógłby mieć ten kolor? Jaką fakturę miałby ten gradient? I zaczyna się zabawa. To niezwykłe, że możemy pracować w otoczeniu sztuki, która prowokuje, inspiruje i otwiera głowę.”

Twoja kuchnia mocno zakorzeniona jest w regionie. Dlaczego to takie ważne?

„Bo jestem stąd. Pochodzę z Kaszub. Dorastałem wśród zapachów wędzarni, kiszonych warzyw, zbieranych w lesie grzybów. Te smaki, techniki i rytuały mam w pamięci. W MDWA przetwarzam je na język współczesnej kuchni fine dining. Nie kopiuję tradycji, a interpretuję ją, dodaję elementy, które mnie interesują, które odkryłem w podróżach i pracy. Ale rdzeń jest kaszubski, pomorski, lokalny.”

Co jest dla Ciebie najważniejsze przy tworzeniu menu degustacyjnego?

„Emocja. Chcę, aby goście przeżyli coś od pierwszego do ostatniego kęsa. Dlatego każde menu ma swój numer, kolor, charakter. To swoista edycja - jak seria artystyczna. Do tego dobieramy ceramikę, szkło, tempo serwisu, światło. Każdy detal pracuje na całość. Jeśli danie może być zaskoczeniem, niech będzie. Jeśli może poruszyć prostotą, świetnie. Najgorzej byłoby pozostać obojętnym.”

W MDWA widać też wyraźnie podejście proekologiczne. To dziś rzadkość w fine diningu.

„Mnie to interesowało od zawsze. Zmodernizowaliśmy całą kuchnię tak, aby zmniejszyć zużycie energii nawet o 80%. Używamy filtracji wody opartej na technologii bez agresywnych detergentów. Dużo elementów wnętrza, stołów, naczyń powstało z upcyklingu. Zależy nam, aby piękno i doznania nie odbywały się kosztem środowiska. To też element odpowiedzialnej sztuki.”

MDWA to przestrzeń, która od pierwszej chwili zaskakuje intymnością. Przy ośmiu stolikach nie ma mowy o pośpiechu, chaosie czy anonimowości. Każdy ruch obsługi jest celowy, każdy dźwięk przemyślany. Gość może zdecydować, czy chce, aby poszczególne dania były przedstawiane przez kelnera, czy woli „ciszę doświadczenia” i wystarczy zgasić lampkę na stoliku, a obsługa zinterpretuje to jako życzenie pełnej dyskrecji.

Dlaczego warto odwiedzić MDWA?

Bo to nie jest zwykła kolacja.

To dialog sztuki z kuchnią.

To intymna, świadoma, dopracowana w każdym szczególe podróż, którą prowadzi szef kuchni i zespół.

MDWA to jeden z najbardziej ambitnych projektów kulinarnych w Trójmieście.

Kolacja degustacyjna w restauracji MDWA to doświadczenie, którego nie da się porównać z niczym innym. Do wyboru są dwa rodzaje menu krótsze i dłuższe, oba inspirowane dawnymi smakami Gdańska. Każde danie to małe dzieło sztuki, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach: smak, zapach, faktura, a nawet sposób podania tworzą podróż dla wszystkich zmysłów.

Zestawienia potraw z winami z “karty rozweselającej” opowiadają własną historię, prowadząc nas krok po kroku przez kulinarną narrację. Widać tu ogromne wyczucie i precyzję.

Wnętrze zachwyca od pierwszej chwili minimalistyczne, ale ciepłe, z sufitem nawiązującym do sklepień Bazyliki Mariackiej i oryginalnymi obrazami Wojciecha Fangora. Do tego muzyka, światło i swobodna, pełna dobrego humoru obsługa sprawiają, że czuliśmy się swobodnie, a jednocześnie wyjątkowo.

To nie była tylko kolacja, to była podróż po historii Gdańska opowiedziana smakiem.

Ogromne wrażenie robi również filozofia miejsca. M2 wspiera lokalną społeczność i kulturę Pomorza, współpracuje z regionalnymi dostawcami, promuje mniejszość kaszubską i angażuje się w inicjatywy ekologiczne.

Wyjątkowe miejsce, w którym sztuka spotyka się z kulinariami – i tworzy coś absolutnie niepowtarzalnego.


Artykuł sponsorowany

Next
Next

Szlakiem gdańskich jednorożców. Odkryj magiczną stronę Drogi Królewskiej